Dziś wstałam z motywacją, bo dużo spraw do załatwienia. Zadzwonić tu, tam, siam. Spotkać się, odpisać na maile. Sprzątać, gotować, jeść, ubierać się... Dżizas. Nawet Couchsurfing czegoś ode mnie chce.
Ostatnio mam dziwne przebłyski typu: "przecież ja nie żyję naprawdę". Naoglądałam się seriali i teraz chcę przeżywać przygody. Wiecie, rozbić komuś szybę w aucie (przepraszam, tutaj mówi się w aUcie), napisać coś głupiego na asfalcie (to już w sumie kiedyś zrobiłam), czy zrobić beznadziejny kawał śmieszny tylko dla mnie. Śmiało, powiedzcie, żebym w końcu dorosła.
Włączyła mi się depresyjna muzyka Marii Peszek z jej ostatniej płyty. Tą piosenką żyłam wczoraj.
-----
Teraz, dla odmiany, motywacyjnie. Wielu z nas ma poważne deficyty czasowe, choć często nie wiemy, na co ów cenny czas przeznaczamy. Można go zaoszczędzić, nawet do kilku godzin dziennie! Oczywiście, jest i klucz: samodyscyplina. A tutaj post Marcina Kosedowskiego, który bardzo szczegółowo pokazuje, jak zyskać dodatkowe godziny.
-----
A, no i z tym blogiem też jestem na Bloglovinie. Można follować!
<a href="http://www.bloglovin.com/blog/12046967/?claim=23z8mhtevjc">Follow my blog with Bloglovin</a>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kocham każde słowo.