Działanie jednego człowieka może sprawić tak wiele... Co dopiero dwóch!

Zróbmy coś razem.

Jeśli wpadłeś na szczytną ideę, która pasuje do charakteru mojego bloga, napisz do mnie (berenikahaduch@op.pl). Może uda mi się dodać jej choć jeden punkt do rozpoznawalności.

  • podłożę iskrę, która rozpali ogień do działania
  • wyrażę szczerą opinię
  • opracuję kreatywny, angażujący konkurs
  • napiszę marce historię
A we wszystko włożę czystą, dobrą energię. Wierzysz w energię, prawda?

fot. gratisography.com

70 lat temu stosunki międzynarodowe na wsi sprowadzały się do użerania się z Niemcami, którzy czynili z wybranych domów kwatery, a następnie z Rosjanami, którzy nie umieli korzystać z wygódek i załatwiali potrzeby pod oknami domów znów niewinnych ludzi.

Teraz jest inaczej: przynajmniej jedna osoba z domu pracuje zagranicą, dziewczyny przywożą tureckich chłopaków, a nie znać angielskiego powoli staje się wstydem. 

-----

Żeby nie było! Starsi też używają zwrotów, pochodzących z obcych języków.

1. Wątroba mi pękła. W środku. W domu. Ledwo mnie odratowali, ale co ja przeżyłam, to naserumater... - starsza pani na weselu opowiada sąsiadom o swojej przypadłości. "Naserumater" podkreśla głębokie zmartwienie, zmęczenie. Etymologia? Słowo wzięło się z ukraińskiego wulgaryzmu i jako takie w niektórych społecznościach jest traktowane. Widzę że wyrażenie używane zarówno na Śląsku, na Kaszubach, jak i w byłej Galicji - terenach naszych. U nas w nieco innym, mniej pejoratywnym znaczeniu. I wszędzie w formie "nasermater", a u nas inaczej. Na hisa.

//Czytelniczka podpowiada formę "naserufajku". WTF? Znalazłam! Oto gwara z Dębnej, wioski spod Sanoka. "Naseru fajku" to tutaj niewinne narzekanie, podczas gdy "Naseru mater" to przekleństwo. Czyli okazuje się, że babcie z mojej wioski takie święte nie są. Jest jeszcze "na jebente mater" - wszystko z UA.

A tu UE murszeje na Wyspie Małgorzaty w Budapeszcie.
2. Przewłócz cweter, bo mosz na hisa! - jaka niezrozumiała perełka. "Przewłóczyć" to inaczej przebrać. Nadziać - nałożyć, a zewłóczyć - zdjąć. "Na hisa", czyli "zadem naprzód", a po naszemu: na lewą stronę. Myślicie, że nie pytałam wiele razy, czym jest his? Babcia nie wie (takie głupie pytania zadajesz, no tak się godo i tyle), a co dopiero Google. Obstawiam zagramanicę.

3. - Powiem ci, że ona musi zawsze mieć pieknie w izbie. A do kościoła lisa, kapelusz, suknie jak na wesele... - opowiada ściszonym głosem (który i tak dolatuje pod moje drzwi) sąsiadka.
 - No, no. Co jeno! - wtóruje druga. "Co jeno" czyli "wszystko, co tylko można mieć". Długie, lecz adekwatne.
 - Wszystko na sakon pik! - Czyli na tip top, dopięte na ostatni guzik. Podejrzewam francuski. Jako że na ten język mam alergię, proszę o sprawdzenie. Czy będzie to "saque en pique"? A może hiszpański?

Znacie jakieś obcojęzyczne zwroty, chętnie na wsi drzewiej używane? Dzielcie się :)

-----

Nieśmiałe kolory jesieni

Tak uważam.

-----

To bardzo proste: ludzie znajdują się w takiej sytuacji, do jakiej sami myślami i mową dopuszczą.

Kto nastawi się na szczęście, ten jest szczęśliwy.
Kto na katastrofy,

//nawet podświadomie, słuchając medialnych wielkich słów: wojna, dramat, makabra, 1500 wypadków, kolosalna strata

ulega im.

Feministki krzyczą: gorsze płace od mężczyzn, nie będziemy gotować, panie premiery, jednoczmy się, ubierzmy spódnice - albo nie - spodnie! przeciwko tej pogardzie ze strony mężczyzn! My, kobiety!

Chcą równości. To po co się tak usilnie wyodrębniają? Same zakładają, że są słabsze, a mężczyźni władczy. One same! Kobiecy pogląd na IT, kobieta w literaturze, płeć piękna. (Nie lepiej: ludzie, którzy mają niebieski kolor oczu? Słyszeliście o pomyśle, by rozróżniać rodzaj człowieka ze względu na kolor oczu, nie płeć?)

Mówienie w głos: kobiety mają słabszą pozycję w firmach, mniej im się płaci, są dyskryminowane stwarza te sytuacje!

Dlatego rysunek zrobiony w Paincie.

 Nie daj sobie wmówić, że należysz do zbiorowości słabszej ze względu na cokolwiek.

W związku jesteś kobietą, w firmie pracownikiem. Skup się na pracy, a nikt Cię nie będzie uciskał czy ignorował, bo jesteś kobietą. Nie walcz, znaj swoją wartość od początku - o równość kobiet nie trzeba walczyć, bo jeśli przyjmiesz, że to stan naturalny, to będzie naturalny.
A jeśli czujesz się słabsza wobec innych to nie dlatego, że jesteś kobietą. Facetów słabszych również traktuje się inaczej. Popracuj nad pewnością siebie!

-----

Jeśli uważasz, że kobiety powinny "walczyć" i jednoczyć się, może przekonasz mnie, dlaczego? Chętnie posłucham.

anty-feministka
humanistka
humanista
człowiek
Jasne, że znacie Wardęgę! Ten numer z pająkiem genialny. To nie jakiś tam prankster, tylko artysta.

-----

Dlaczego zaczynam od niego? Bo koleś swoimi wyczynami ściąga miliony wyświetleń.
A żule o kilka zer mniej - ale jednak.

Toleruję grubiaństwo.

//Dorastanie w pewnym środowisku sprawiło, że rozumiem grubiańskość. Nie jestem święta. I śmieszy mnie to, że ludzie wzdrygają się, gdy słyszą radykalne i pełne słów na *k* wyrażanie swojej opinii. Tak, jakby to, co niewypowiedziane, nie istniało.

Do rzeczy. Nie toleruję śmiania się z żuli. Nie włączam debilnych filmików na YT z nimi w roli głównej. Nie wyciągam telefonu, gdy widzę, jak staczają się z ławki pod sklepem.
Alkoholizm to choroba, psychiczna głównie. Nie wyobrażam sobie wybuchania śmiechem w trakcie oglądania czyjejś depresji (chyba że to komedia z gatunku: czarny humor - choć i to nie).

Kiedyś jeden z rodzimych osobników zawiesił się na płocie. Chciał przejść przezeń, a skończyło się tym, iż wisiał zahaczony o spodnie do góry nogami. Młodzi wyciągnęli migawki, poszło w neta. Nie wiem, kto mu pomógł. Ja bym nie pomogła, bo wiem, że niektórym groził nożem. Bałabym się, przepraszam.

//Sorry, Bas.
Co innego, gdy słynący z umiłowania do alkoholu podchodzą do sprawy kreatywnie i sami sięgają za kamerę (telefonu, oczywiście). Przykład z mojego podwórka: otwierają piwo skrzydłami pokojowego wiatraka lub... piłą motorową, po czym efekty wrzucają na YT. Ktoś powie: bez sensu, nic to nie wnosi. A co wnosi pies przebrany za pająka? Obydwa przypadki wzbogacają nasze codzienne życie o odrobinę absurdu. A powinno być go więcej i więcej... Aż do momentu, gdy będziemy widzieć jednorożce. Rozmarzyłam się.

Wniosek: po co śmiać się z żuli, skoro można z żulami?

-----

Wytłumaczcie mi tylko, jeśli filmiki pokazujące taką słabość ludzką są dla Was śmieszne, to dlaczego? Poważnie, chcę wiedzieć. No judgment.
Bezdomność jest trendy.

-----

z kolekcji Levis
Bez linczu, proszę. Mam na myśli homeless style.

Uwiodła mnie ta kontr-stylówa. Czasami lubię ubrać "czapkę bezdomnego", sweter po kolana, stare legginsy i chodzić w rozwiązanych trzewikach. Do tego rękawiczki bez palców - dlatego, że są najwygodniejsze. Takie "niby nie przejmuję się tym, co na siebie włożę" attitude.

(fota z 2011, credits to: Bas)
Ale czy to fair ubierać się jak bezdomni? Wdziewać na siebie bezkształtne wory, podczas gdy mamy do wyboru milion bardziej odpowiadających trendom i społeczeństwu ubrań? Głęboka konkluzja: oczywiście, że fair. Każdy może ubrać się, jak chce i każdy może pogrążyć się w beznadziejności, jeśli chce. Wierzę jednak, że mamy naturalny impuls do dawania sobie wewnętrznego kopa - i jeśli tylko potrafimy za nim podążyć - potoczy się.

Ciepły, wrześniowy wieczór, gdy ciemnieje już koło 19. Czekam na busa - jedyną słuszną komunikację w tej okolicy dla osób, które nie mają prawka. Gdy czekam, zawsze się spóźnia. Po drugiej stronie krajowej 19-stki pan. W niebieskich spodniach materiałowych, swetrze z lat 70-tych i rozwalonych butach. Miejscowy menel, który przeżył niejedną obelgę i dawkę denaturatu. Gapi się w tablicę ogłoszeń. Zrywa wielki, kolorowy plakat, znajdując pod nim napisany w Wordzie tekst na białej kartce. Zdaje się, że czyta. Zrywa i chowa do kieszeni, wcześniej składając na czworo. Rozsuwa rozporek i sika, mijają go ludzie, pozdrawiają znajomi. Podnosi wszystko, co znajdzie na ziemi. Otwiera pudełka po papierosach, rozwija papierki po cukierkach...
Bus przyjechał i zabrał jedynego widza, lecz spektakl trwa dalej.

Dlaczego gapimy się na bezdomnych? Tak robimy, nie zaprzeczajcie. Wiemy, że za fasadą brudu kryją się historie. Dlatego raz na jakiś czas reporter nakręci z nimi wywiad, performer na kilka godzin zamieszka pod mostem, artysta stworzy piosenkę [jak Pablopavo "Mikołaja"], a bloger napisze notkę. Zwrócimy uwagę na ich problem na 5 minut (czy da się go rozwiązać? świat przecież stoi na zróżnicowaniu), a za 100 lat bezdomni nadal będą.

credits dongrizzly

Trudno pytać: co myślicie? Mimo to, chcę wiedzieć.
-----

Nie będzie mnie przez chwilę, jadę na niedalekie południe. I jeśli tylko wykombinuję, jak w nowatorski sposób pisać o wyjazdach

//ileż można powielać schemat: historia-historie-rozmowy-kuchnia?! Teraz broni się tylko Idiota za granicą i laska, która jeździ po Polsce i o tym, jakie miejsca odwiedzić, dowiaduje się przez CB radio.

 to moje gryzmoły i fotki znajdziecie TUTAJ. No i oczywiście postaram się TUTAJ.
Tak, to możliwe.

-----

Nigdy nie optowałam za tym gatunkiem muzycznym. Mimo prostej melodii i jeszcze mniej skomplikowanego tekstu disco polo ma prawo być gatunkiem muzycznym, choć wielu umiejscawia je poza wszelkimi podziałami.

//Bo niby nie słucham, ale wiadomo, na imprezach się tańczy, znajomi puszczają, więc teksty znam... - ludzie mówio.
Bracie, mam to samo.

Myślałam, że nawet disco polo ma pewne granice.

Prawda, zdziwiła mnie tego lata "Ale Ale Aleksandra".
Nie znacie? Nie żartujcie, oto fragment:

Nagle w moim życiu pojawiła się
Piękna dziewczyna, to nie sen.
Mała, figlarna niczym cud,
Trafił mi się szczęścia łut.

Ale ale Aleksandra,
Ale ale ale ładna,
Taka taka taka skromna,
Taka taka sexi bomba.



Świetny rym niedokładny, prawda? A refren jaki prosty! Chyba zmierzamy ku temu, że kolejni "Millerowie" będą nam wyśpiewywać sylaby, a następnie pojedyncze litery.

Utworem, który zachwiał moim postanowieniem "szanuję każdy gatunek muzyczny", jest jednak poniższy:

//dziękuję Ann za podzielenie się, you made my day


Ref: Worek na głowę i za ojczyznę,
potwór, nie potwór oby miał otwór,
nieważne: panna brzydka czy ładna,
to nic nie szkodzi, jesteśmy młodzi.  


Mam ochotę zapytać: wy tak na poważnie? I po co ten kolo w refrenie tańczy z odkurzaczem? Może chodzi o worek z odkurzacza?

I wiecie co? Obawiam się, że "Worek na głowę i za ojczyznę" podobnie jak "Ale Ale Aleksandra" stanie się hitem, a następnie standardem. Dla obeznania wysłuchać raz trzeba.

Jeśli się przyjmie, to i tak się od tego nie uwolnimy.

-----

Czy sądzicie, że ten "worek na głowę" to przegięcie? A może idealnie wpisuje się w konwencję disco polo?
author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.