Jak już wiecie, mieszkam na Zapipidopustkowiu. Co jakiś czas (średnio co drugi dzień) do drzwi naszego domu dzwonią nietypowi osobnicy. Lub, jeśli jakimś trafem drzwi są otwarte, naciskają klamkę i wchodzą nawet bez puknięcia. Dziwne, prawda? Kiedyś na wsi tak się wchodziło. Jak byłam mała, również często wchodziłam tak do znajomych. Interesujący ci domokrążcy.
Oto oni:
- CYGANIE - chodzą i mówią do nas takim wymruczanym-przekręcanym polskim. Zadzwonią do drzwi trzy razy, gwałtownie i mówią: "dobre garnki, jakie dobre, pani weź", ostentacyjnie stukając w denka. Albo już z drogi krzyczą "dywano! dywano! tanie, dobre". Noszą też kołdry i poduszki, pokryte baranią wełną. Są nieprzezbyci, jak mawiają tutaj starsi. Po kilku minutach odchodzą, w końcu dają za wygraną. A ja się zastanawiam, skąd oni te rzeczy biorą do sprzedaży. Bo pościel z barana zawsze mają taką samą, garnki też.
- KRZYŻÓWKOWICZE - znacie takich, co to chodzą i zbierają pieniądze na chore dzieci, sprzedając krzyżówki i gazetki? Cóż, w dużej mierze mogą być oszustami, tyle w temacie.
- PANOWIE Z PAPIEREM TOALETOWYM - o, tacy to lubią wchodzić. Co sobotę. Jeśli drzwi są otwarte wchodzą, krzycząc: "papier! trzeba wam papieru? nie? ale dobry, taniej nie znajdziecie!". Jeśli drzwi są zamknięte, dzwonią kilka razy, by jak najszybciej przejść do innych domów. Zwykły, szary, drapiący papier, a panowie nierzadko w gumiakach.
- ŚWIADKOWIE JEHOWY - zdarzają się pewnie wszędzie. Otwierając drzwi, słyszysz pytanie o Boga. "Czy wierzy Pani w Boga?", "Kim dla Pani jest Bóg?", "Możemy o nim porozmawiać?". Ludzie udają, że nie słyszą takich dzwonków. Siedzą cicho, dopóki świadkowie nie przejdą dalej. A chodzą bardzo regularnie, zdarza się i raz na miesiąc. Nie wiem, czy kogoś przekonują w ten sposób. Macie może jakieś konkretne dane?
Wymieniłam chyba wszystkich. Może to nie jest imponująca lista, ale chodziło mi po głowie usystematyzowanie ludzi, którzy dzwonią dzwonkiem w celach namawiania na różne rzeczy. Co ciekawe, rzadko spotyka się tu domokrążców-handlarzy, pracujących dla określonych firm i sprzedających noże, encyklopedie lub maszynki do mięsa. Niegdyś chodzili.
----
Tak piszę i piszę na tym Zapipidopustkowiu, a żadnej wizualnej treści tu jeszcze nie wkleiłam. W XXI wieku to takie ważne, żeby do każdego artykułu była ilustracja, bo dzięki nim lepiej przyswajamy treści.
Zatem wklejam kilka fotek, coby nakreślić nieco teren mojego egzystowania. Związanie z tematem tego wpisu żadne:
Może założę jakiegoś Instagrama? Będzie wiocha czy nie z takimi fotami?
będzie wiocha z takimi fotami na insta.
OdpowiedzUsuńszczera opinia, cenię to. ale też o wiochę tu chodzi :)
OdpowiedzUsuń