Wiecie przecież, że nie da się.
-----
Od jakiegoś czasu cieszę się małymi, tycimi chwilami. I gdy zdaję sobie sprawę, że teraz właśnie oto w tym momencie je przeżywam, to wszystkie tik-taki przestają na chwilę tykać. Wiem, że to znacie.
Zatem:
1. Spójrz w lustro. Wiem, że czasem boli, bo zmarszczki, siwe włosy, pryszcze. Bywa, że cierpienie przy spoglądaniu na własny wizerunek to stan permanentny. Ale nie o tym... Popatrz, tak wyglądasz teraz i być może już niedługo, a pewnie już nigdy. Ten kolor włosów, cięcie, makijaż. To zadrapanie na policzku, ukruszona trójka, podkrążone oczy. Będzie tylko głębiej, obwiślej. Nie dołuj się jednak, bo liczy się dziś, a dziś nie jest jutrem, nie jest później.
Ja patrzę na K. i widzę, że się zmienia. Że dziewięciu miesięcy piętnastu dni nie będzie miała już nigdy.
Na początku było ciężko, ciągły nie-wiadomo-czego-chce płacz, ale już wtedy zdałam sobie sprawę, że nie chcę pilota jak z tego amerykańskiego filmu (z Adamem Sandlerem i moim kochanym Cameronem Monaghanem), tylko przeżyć z K. każdy dzień jej maleńkiego życia, od początku do końca. Bez znieczulenia.
![]() |
Czymże chwila w porównaniu do wieczności? |
2. Powąchaj. Tyle emocji gubimy, ignorując zapachy! Czym pachną Twoje ręce? Nowym mydłem, pietruszką, kremem do pupy? Wwąchaj się w zapach miasta lub wsi o poranku. Wdychaj powietrze nad wodą albo po deszczu. Dbaj o własny zapach. Kupuj kawę w ziarenkach i miel. Gotując, wąchaj, przed jedzeniem też. Facetów i niemowlęta (jak zboczeniec jakiś).
3. Pamiętnik. Głupie, dla nastolatek? Nie przejmuj się, to tylko dla Ciebie (albo i dla połowy świata, jeśli masz zamiar publikować na blogasku). Gdy zapiszesz ważne sprawy, głębiej je przeanalizujesz, mocniej się zastanowisz, a w efekcie będziesz bardziej pewny swych decyzji.
//Pewny czy pewna? A może "pewne", używając dyplomatycznie formy nijakiej do mojej proporcjonalnej męsko-żeńskiej publiki?
Do zapisków możesz wrócić po miesiącu, roku, latach. Żeby wiedzieć, że choćbyś jak się nie starał, to "po ptakach" dzień chwytać możesz jedynie za papier.
4. Pojedź.
![]() |
Np. do Cieszyna. |
Wiem, że w podróży czas mija szybciej. Ale jest tak fajnie, razem, że cieszysz się tym, inaczej niż codziennością. Wystarczy tylko na chwilę zmienić otoczenie, spojrzeć na sprawy z dystansu, zwolnić przede wszystkim i porzucić obowiązki, żeby dostrzec, co masz, co osiągnąłeś.
Nie mów, że nie masz kasy ani czasu. Przecież możesz mieć.
5. Wyciągnij baterie z zegarka. Serio. Wyłącz telefon, usuń z pola widzenia wszystkie zegary. Ciekawe, jak często z przyzwyczajenia będziesz zerkać w ich kierunku? Ostatnio wszystko robię na czas: K. je o określonych porach, ja w zasadzie też, 5 minut sprzątania, 30 minut pisania... I tak naszym światem rządzą liczby, o tych na banknotach nie wspominając.
Dzień bez zegarów, raz na jakiś czas, luzuje. Na przykład teraz. Nie spinałabym się, że zaraz muszę iść spać, bo o 6 rano pobudka. Siedziałabym do pół-nocy i oglądała seriale, a niewyspaniem martwiłabym się rano, a może i byłoby warto.
-----
Sprawdzone na mnie. Opanowuję trudną sztukę łapania tego, co ulotne i zachowywania w danym momencie pełnej uwagi.
-----
A Wy, macie sprawdzone sposoby na zawieszenie się w czasie?
Fantastyczny poradnik :-)
OdpowiedzUsuńMasz 100% racji, już jutro, już za chwilę nic nie będzie takie samo jak tu i teraz. Może nawet nas nie będzie.
Trzeba chłonąć każdą chwilę.
Ta myśl mnie ratuje w sytuacjach psychicznego wyczerpania :) dziękuję, miło mi:)
UsuńMam rodzinę w Cieszynie, zabawne ale drugi raz w ciągu kilkunastu godzin ktoś mi to miejsce przypomina...
OdpowiedzUsuńZłote rady i jak wszystkie złote rady... (pozwolisz że nie dokończę).
My możemy się z czasu wyobcować,ale czas nie przestanie o nas pamiętać.
Przy małych dzieciach, żyjemymrytmem ich dnia, sen, kupka, przewijanie, kąpiel, karmienie...
Starze wdraża nas w rytm odprowadzeń i powrotów z przedszkoa, potem z pierwszych klas. Jeszcze starsze żyje już "na własny zegarek"... Amy wtedy boleśnie orientujemy się jak mało nam czasu zostało by nadgonić czas który upłynął... Przeczytać odłożone na regał książki, przejśc pominięte szlaki, zwiedzić przejechane tranzytem miasta...
Taka (smutna) prawda chyba, dlatego tym bardziej trzeba łapać i cieszyć się :)
UsuńMarzy mi się od dłuższego czasu takie punkt czwarty :) Naprawdę nie mam jak na razie jak wyjechać, ale kto wie czy nie pojadę sobie na ferie. Sam. Bez sprzętów elektronicznych (no może Kindla wezmę <3 albo kilkanaście książek). Odpocznę i się zresetuję. Naprawdę świetny poradnik i dający do myślenia. Zapraszam do mnie (początki są trudne i dopiero jedna notka jest na blogu) oceń i udziel rady :)
OdpowiedzUsuńdzięki, że tu wpadłeś :) Sama resetowałam się właśnie przez tydzień i od kilku dni mam tyle energii, że mogłabym rozdawać. Jedź nawet do najbliższej miejscowości i odkryj nowe miejsca :)
Usuń