wtorek, 29 grudnia 2015

Wnętrza w klimacie kolorowej czachy

Nie ja wybieram kolor, kolor wybiera mnie.

-----

Siedzę i wewnętrznie piszczę z zachwytu (żeby nie obudzić K.). Dlaczego?

Spójrz w prawy dolny róg strony.

To ostatnie zapinowane przeze mnie obrazki, świadczące o umiłowaniu meksykańskiego stylu wystroju wnętrz.



Zaczęło się od Fridy. "Fridy". Podziwiałam surrealistyczne dzieła sztuki, ale i te sztuki użytkowej - stoliki, krzesła, komody, płytki kuchenne i freski na ścianach. Żółto-niebieskie elewacje, różowe kanapy z czerwonymi poduchami (choć na co dzień na podobne połączenie robię krzywą minę) i kwiaty wystające z pustych oczodołów ceramicznych czaszek.

W gimnazjum miałam jaskrawopomarańczowe adidasy, które mogły służyć jako odblaski.
W liceum nosiłam ubrania tak kiczowate, że hejterów bolały oczy.
Na studiach podkreślałam też kredką tak lazurową, że nikt nie zauważał innych detali mojej twarzy.

Przesadzam.

The point is, z szaractwem mi nie po kolei.

Więc mi wszystko w pokoju jarzy kolorami, a w mieszkaniu jarzyć będzie.

A że to już bliżej niż dalej, oglądam obrazki, a w głowie buduję obrazy. Jeśli natkniecie się w sieci na ładne detale w stylu meksykańskim, wrzućcie linka.

fot. www.casacastillo.com
PS. Nie wiedziałam, że można zachorować na kibel.


9 komentarzy:

  1. Na pewno ciekawe i oryginalne.
    Ale miałem przyjemność poznać pewnego plastyka który żył o okrągłym pokoju, pomalowanym na czarno i czerwono, na środku pokoju stał stół, na stole partyjka szachów, obok biblia a na Biblii czaszka, do spania i siedzenia służyła mu opuszczana na łańcuchach prycza...
    ale był niesamowitym snycerzem i kosił niesamowity szmal za remonty kościołów czy prace przy wystroju domów w Niemczech.
    Lata to było straszne temu - aż zliczyć trudno i głupio po trosze...
    z klimatów meksykańskich to od ostatniego pobytu w Berlinie zakochany jestem w burritos ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prycza na łańcuchach... to taki hardkorowy hamak. a facet chyba miłośnik średniowiecza, memento mori. w ogóle to podoba mi się sztuka kościelna tego nurtu, dosłowne przedstawianie piekła na obrazach. teraz chyba mało kto to robi, albo się nie znam. ty to makroman masz sporo historii w zanadrzu :)

      Usuń
    2. Powedzy że dbał o image oryginała, co zresztą w rzeczywistości PRLu trudne nie było.
      Tak nniej więcej od czasów Vaticanum II w Kościele teat piekła jest swoistym tabu, prawdopodobnie jednak "realistyczne" przedstawienie tego miejsca znaleźć można u Bractwa św Piusa X.

      Usuń
  2. Ty na kibel, ja na wannę. Odwiedzam ją przynajmniej raz w miesiącu jak dziecko oczekujące na adopcję. Raz do niej nawet wlazłam jak było mało obsługi w sklepie, żeby się upewnić, że wygodna. Wygodna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mój klimat (bo ja z tych, co szare, białe i pastelowe), ale podoba mi się! Chociaż kibel chyba by mnie jednak wkurzał ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A to wnętrze z niebieską lampą to własne czy z internetów?

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia w adopcji kibla :-)
    I ogólnie w realizacji planów i marzeń i oby środki Cię nie ograniczały :-)

    OdpowiedzUsuń

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.