poniedziałek, 26 stycznia 2015

Folkloru nie lubię

Przepraszam.

-----

Nie życzę mu źle. Nie chcę, by zatopił się w śmietnisku historii.
Po prostu czerwone kokardki, skórzane trzewiki i piosenki przerywane soczystym "ihaa!" do mnie nie przemawiają.
Ani Brathanki, ni Donatan&Cleo.

Lubię wieś z zumbą zamiast grupą hafciarską.
Z cheerleaderkami zamiast Koła Gospodyń Wiejskich.

Sielskie, przędące len i przypinające pinezkami ceraty w kratę do stołów kuchennych -
to nie Zapipidopustkowie.

Ono aspiruje.

Pachnie nowością. Coraz wyższymi willami, oświetleniem świątecznym jak w amerykańskich filmach na jedno kopyto, kilkoma samochodami przy domu i marmurami. W nowoczesnych wnętrzach freelancerzy podbijają świat, programując dla brytyjskich korporacji, a mamuśki nowego pokolenia gotują jak żadne wcześniej i zdjęcie każdej potrawy wrzucają na swojego bloga.

Przywiązanie do ziemi już nie wiąże się z oddaniem za nią krwi, a po kopaniu ziemniaków

//za parę lat "szczęśliwe" będą dzieci, którym uda się ów proces uświadczyć

nie pije się flaszki, bo tak nakazuje tradycja.

Dobra, przyznaję się, polubiłam ostatnio ziemniaki ze śmietaną. Sklepową, of kors. fot. sxc.hu
Gdybym wiedziała, że ktoś ugniatał kiszoną kapustę stopami, nie zjadłabym.
Gdyby ktoś podsunął mi w blaszanym garnuszku jeszcze ciepłe mleko od krowy, skrzywiłabym się.
Gdyby Jagienka powiedziała mi, że straciła dziewictwo nabijając się na pal, nie uwierzyłabym.

Mówię, że folkloru nie lubię. A gwara?

Cenię ją, bo odnalazła sposób, by wciąż żyć. Przyjemnie słuchać, gdy miesza się z nowoczesnością. Dobrze być dumnym z czegoś, co robimy na co dzień.

Nie ubijamy kapusty stopami, nie śpiewamy ihaaaa! pod prysznicem i nie budzimy się po usłyszeniu piania koguta. Po co wieś tak przedstawiać?

Jest nowe. Stajemy się ekskluzywnymi przedmieściami i coraz bliżej powstają usługi, dostosowane do naszych potrzeb.

Miasta kiedyś były wsiami, niech i one skaczą po kapuście przed tłumem gapiów.

Zresztą...


-----

Jak Wy postrzegacie dzisiejszą wieś? Czy wciąż zalatuje w niej folklorem?

9 komentarzy:

  1. Coś w tym jest. Nasza wieś, mimo, że prowincja głęboka, do Powiatowego mamy 40 km, do Miasteczka 17 km to jest jak opisujesz, no może poza programowaniem dla brytyjskich korporacji, z drugiej strony kto to wie ;-)
    Lubie folk, ale nie ten z wyższych półek,wole Kapelę Kociewska śpiewającą z zespołem regge, lubię koguciki na poduszkach, lubię kaszubskie/kociewskie wzory na kubkach. No lubię te kolory :-D
    Nie lubię natomiast gdy wieś się traktuje jak trzeci świat, że sama bieda, że zacofanie.
    A folklorem rzadko zalatuje, bo tak jak piszesz mieszkańcy aspirują do wielkiego świata. :-)

    Przepraszam za chaos, ale skokami pisze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za chaos nie przepraszaj, w chaosie tkwi urok :)
      O, połączenie folku z reagge zawsze spoko - słyszałam też o próbach połączenia z metalem, aczkolwiek nie polskiego.
      Martek, to masz kawałek. Ja do miasteczka coś ze 3 km, do powiatowego 17, a do wojewódzkiego 70. Trochę ubolewam, że do wojewódzkiego daleko (1h jazdy), bo miło byłoby mieć wieś dla siebie i miasto pod nosem. :)

      Usuń
    2. A to u nas do Wojewódzkiego podobnie. Też około 70 km

      Usuń
  2. Cześć!
    Moim zdaniem cały ten blog jest chuja warty. Mam wrażenie, że są to wypociny niezadowolonej panny, która przeprowadziła się tutaj z rodzicami z północy kraju, która po jakimś czasie zauważyła plusy życia na południu i bars chce się tym podzielić z całym światem.
    Nie chcę, żebyś pomyślała, że jestem jakimś typowym malkontentem, któremu nic nie podchodzi, ale mieszkam w Twojej okolicy i dlatego mam ochotę Cię z deczka schepać.
    Z racji wykonywanego zawodu jeżdżę po całym kraju, poza tym studiuję w krk i poznaję bardzo dużo ludzi. Wiele z nich zauważa mój inny akcent, niezrozumiałe dla nich słowa i jest fajnie, ale Ty to nasze bałakanie opisujesz tak, jakbyś badała zwierzęta w zoo.
    Poza tym opisujesz jak to się pije na przystankach, czy jakieś inne zwyczaje... Nie jesteś Smarzowskim, do dupy Ci to wychodzi. To jest oczywiście subiektywna ocena, nie znam się, nie czytam blogów, a tutaj trafiłem przez przypadek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siema Anon, dzięki za komentarz.

      Wręcz przeciwnie - zadowolona jestem, pewnie nie czytałeś wszystkich postów. Dzielę się plusami i minusami, subiektywnie rzecz jasna.
      Co do gwary - fakt, analizuję, bo mi się taka forma podoba. I siebie też za kraty w zoo wtłaczam.
      Jasne, masz prawo do swojej oceny, tak samo, jak ja mam prawo zlać to, że jedna osoba mówi: blog chuja warty.
      Zgadzam się z Tobą, Smarzowskiemu do pięt nie dorastam. Choć on też gdzieś stawiał pierwsze kroki i ktoś mu pewnie powiedział: do dupy to robisz.
      A jak trafiłeś na bloga?

      Pozdr,

      Usuń
    2. I pozwól, że pierwsze zdanie Twojej wypowiedzi wkleję sobie kiedyś w nagłówku :) świetna reklama!

      Usuń
  3. Powiało optymizmem a w porywach nawet modernizmem ;-)
    tylko warto pamiętać że
    "Lubię wieś z (...) cheerleaderkami zamiast Koła Gospodyń Wiejskich." - każda gospodyni wiejska miała kiedyś figurę cheerleaderki a każda cheerleaderka kiedyś będzie gospodynią (no chyba że wybierze stan bezmężny, lub zgoła zakonny ;-)

    ps. dziewictwa się nie traciło poprzez "nabijanie na pal" (Azja co prawda brzmi żeńsko, ale to był facet - no przynajmniej w/g opinii Sienkiewicza, bo jakaś gendermanka mogła by twierdzić inaczej) ale w trakcie ucieczki przed psem sąsiada na płocie z zaostrzonych sztachet...

    Anonim uroczo rozczulający... aż bym go do piersi przygarnął i w czółko pocałował...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cheerleaderka będzie gospodynią, ale niekoniecznie stereotypowo wiejską ;)
      A z tym nabijaniem na pal poleciałam... Jasne, chodziło mi o nabijanie na palik, taki właśnie od płotu :D nie wyraziłam się jasno, przepraszam :D skojarzenia z Azją wskazane :P

      Usuń
  4. To zależy co uznamy za stereotyp - na pewno nie beda jak ich babcie... ale ich matkie też nie były jak ich babcie, ani ich babcie nie były jak matki tych babć. Gdzies tak od czasów Wyspiańskiemu niezbyt odleglych, ale już pierwszo wojennych, na wsiach z kazdym pokoleniem wymieniane jest mniej więcej 30% zachowań i zwyczajów - tak w/g mooch szacunków.

    OdpowiedzUsuń

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.