Wściekłość.
-----
Latanie od drzwi do drzwi, podsuwanie CV ludziom, którzy mówią: no mogę wziąć, ale..., długie godziny stania w kolejce do PUP-u...
Burzą krew.
//Szczerze? Ja nie wiem. Optymistycznie twierdzę, że praca jest. Może trzeba zrobić wiele więcej niż niegdyś, by ją dostać, ale to w końcu prowadzi do samorozwoju.
I ci, którzy mają talent, dopiero wtedy starają się go wykorzystać.
Ci, którzy mają żyłkę przedsiębiorcy, zaczynają myśleć na poważnie.
Bam! - stosy papierów, szkolenia, nerwy, ale i podekscytowanie, pewność siebie, praca na 100% - firma jest.
A że włożyłem w to wiele i nie zawsze moje, biorę odpowiedzialność i staję na głowie, by wyszło.
-----
Wychodzą dumy regionu. Świeże, z pomysłem, zrzeszające chętnych tutaj nowościom obserwatorów i takie, które pokazać można Polsce.
//Czy Wy również w tym momencie poczuliście dziwne przeświadczenie, że Polska jest kobietą?
Nasze. fot. z fanpejdża Browaru Dukla |
Matko, tu się wszystko da!
Grooming nawet, klub ze striptizem, masaże gorącymi kamieniami, agencję reklamową i stoisko z kanapkami.
I jednoosobową działalność kreatywną.
-----
Cytując Hoziera:
Ejmen.
Macie jakieś przykłady interesujących i na czasie działalności regionalnych?
Świeży powiew optymizmu - co jak co ale impet w działaniu zawsze mi imponował.
OdpowiedzUsuńBrowar Dukla wymiata z tymi postaciami, a co do lokalnych biznesów to od razu nasuwa mi się Kawa Rzeszowska i wszelkie knajpki rpzy Grunwaldzkiej czy przy Rynku w Rzeszowie (Muffinkarnia, Wypiekarnia, Hola Lola itp.)
OdpowiedzUsuńHattu z całym szacunkiem, ale Rzeszów to miasto wojewódzkie, tu inaczej się robi biznesy niz na prowincji. Spróbuj Muffinkarnię albo bar sałatkowy otworzyć w jakimś zapidopustkowiu - na ilu klientów mozesz liczyc?
UsuńWydaje mi się, że nawet w prowincjonalnym miasteczku Muffinkarnia potwierdziłaby rację swojego bytu. :) Wiele zależy od podejścia, od wykreowania wśród mieszkańców potrzeby... Bar sałatkowy? Również chętnie bym korzystała.
UsuńJedenastko - z biznesem jest jak z przyrodą, działają te same prawa, konieczna jest odpowiednio duża podaż konsumentów aby interes był opłacalny. W sytuacji drenażu prowincji przez centra, w małych ośrodkach po prostu brakuje klientów a ci którzy są cierpią na braki finansowe. Oczywiście muffinakrnia była by miłym akcentem w każdym miasteczku, tyle że szybko by zbankrutowała.
Usuńmakroman, z całym szacunkiem, ale odpowiedziałam na pytanie autorki zadane na końcu tekstu - a że skłaniam się ku mówieniu o tym, co znam/wiem to napisałam o działalnościach rzeszowskich, bo to własnie tutaj mieszkam ;) uważam, że np. Kawa Rzeszowska to pomysł, który jak najbardziej wpisuje się w temat tego tekstu. Chyba nikt nie wymaga od nikogo, by wyszukiwać lokalne biznesy które zna się jedynie z googla i których się samemu nie sprawdziło, prawda? ;)
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście - tyle że Rzeszów to prężny ośrodek akademicki, administracyjny i biznesowy - tu da się ruszyć z różnymi pomysłami, bo można liczyć na klientów. Ale już mój Tarnówek, co to kiedyś był od Rzeszowa większy, a na pewno miał większe aspiracje, powili zasycha. Tak to działa.
UsuńPatrzysz na świat przez pryzmat własnych doświadczeń (typowo kobiece) a ja po prostu staram się wyciągnąć wnioski o charakterze ogólnym i stąd nieporozumienia.