niedziela, 22 czerwca 2014

Wiejskie wesele - tak dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki

Najzabawniej, gdy o wiejskich weselach mówią ci z miasta - a najlepiej obcokrajowcy. Opowiadają tak, jakby przeżyli nadzwyczajne, surrealistyczne niemal sytuacje. Nie dziwię się, pewnie ucierpiały mocno ich żołądki i głowy.

-----

Widzieliście "Wesele" Smarzowskiego? Kilkanaście lat temu mogło tak wyglądać u nas. Było bardziej przaśnie, bardziej swojsko. Nie zmieniła się ilość wódki, podawanej na stołach - jest za to więcej bajecznych dekoracji i wymyślnych potraw. Salę domu ludowego oszukać można tylko dekoracjami wewnętrznymi - na zewnątrz nadal siedzą amatorzy piwa z pobliskiego sklepu gotowi, by podyskutować z gośćmi. Cholera, ileż to ludzi przychodzi pod salę weselną na flaszkę... Świetna tradycja!

// Temat polskich wesel poruszony był ostatnio w wielkim świecie za sprawą Grand Press Photo. I miejsce w kategorii fotoreportażu, przedstawiającego życie codzienne, zdobyły zdjęcia Adriana Wykroty.

Polacy nie mają tylu ograniczeń, co niektóre narody. Szczególnie, jak sobie popiją.

foto: nadzwyczajki.pl - sklepu, oferującego zawieszki na weselną wódkę
Alkoholowa zabawa zaczyna się już pod domem Panny Młodej. Jeden z członków rodziny chodzi między zebranymi z flaszką i mężczyznom polewa po kielichu. Jeszcze przed kościołem! Na jednym z wesel zwróciłam uwagę polewającemu na tę starodawną dyskryminację płci. Nalał i mi.
Kolejne picie to już toast - domieszany do żołądkowej imprezy kieliszek szampana.

Kadr z "Wesela" Smarzowskiego
Kiedy pije się pierwszego kielicha przy stole? Zależy od towarzystwa. Są tacy, którzy polewają już w oczekiwaniu na rosół. (Dlaczego zawsze to musi być rosół?!). Inni zaczynają zaraz po obiedzie, nieśmiało prosząc o kieliszki zgromadzonych przy stole gości. Nie pijesz? No co ty? Pierwszego musisz wypić! A potem może pół albo drinka... Prawie jak "za tatusia, za mamusię".
Naprawdę nie pijesz? Albo masz dobrą wymówkę ("prowadzę" nie wchodzi w grę), albo przygotuj się na noc pełną kuszenia. Ciekawe, kiedy się złamiesz?
Miej pewność, że wódki nie zabraknie. Cóż by to była za plama na honorze rodziny, która wydaje swoje dzieci. Ojcowie weselni dbają o to, by na stole zawsze stały pełne butelki. Chodzą po sali z wiklinowym koszem, dokładając kolejne i kolejne, dopóki goście siedzą. Zbierają również puste, sprawdzając, czy zgadzają się liczby. Do dziś trwa proceder wynoszenia weselnej wódki znajomym. Tradycyjnie: niech rzuci kamieniem ten, kto nie wynosił.

//Pary, planując tu wesele z poprawinami, liczą średnio 1 litr wódki na głowę. Oznacza to, że urządzając wesele na 100 osób, powinny kupić 200 półlitrowych butelek. Do tego oczywiście wódka dla robiącej bramy młodzieży i lokalnego "elementu". Gdy myślę o takich bijących po kieszeni zakupach na swoje wesele, cierpnę.

Gdy towarzystwo już dobrze zatankowane, czas na chusteczkę haftowaną, co ma 4 rogi. Dla tych, którym po alkoholu dwoi się w oczach - 8. Nie mam nic do starszych panów. Wyjątek - gdy podczas tej zabawy próbują całować dziewczyny w usta.

Czym różni się wiejskie wesele od "miastowego"? Cóż, goście spotykają się z ograniczonym wyborem drinków. Mogą pić... kieliszek z wódką lub szklankę z wódką i tymbarkiem. Na poprawinach jednak często serwuje się piwo.

Macie jakieś doświadczenia z "niepiciem" na wiejskim weselu? Udało się wam? Z drugiej strony, dla urządzających wesele: ile planujecie zakupić alkoholu dla jednego gościa? Taki mały research.

-----

Na jakiś czas zamknę się z alkoholową tematyką, obiecuję.

9 komentarzy:

  1. Ja nigdy nie piłem na weselach! Ktoś pomyśli 'wow kozak', ale na wesele zapraszali mnie jak byłem mały i niepełnoletni, więc picie w grę nie wchodziło. A o swoim weselu jeszcze nie myślę, więc w ilości alkoholu niestety nie pomogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dawno nie byłam na weselu :( Choć "dawno" to u mnie dwa lata.

      Usuń
    2. yhm, no wiesz zakładając że ja ostatnio na weselu byłem w 3 klasie gimnazjum, to od tego czasu minęło... o w mordę to już 5 lat tak mniej więcej. Swoją drogą ale ten czas leci.

      Usuń
    3. Leci cholernie, im jesteś starszy, tym szybciej. Kiedyś słyszałam, jak ktoś tłumaczył, dlaczego: gdy masz dziesięć lat, kolejny jeden rok będzie aż 1/10 tego, co przeżyłeś do tej pory. Gdy 25 - już tylko 1/25. :)

      Usuń
    4. Ciekawe stwierdzenie, pierwszy raz o nim słyszę.

      Usuń
  2. Macie jakieś doświadczenia z "niepiciem" na wiejskim weselu? - Nie wiem nigdy nie byłem niepijący.

    Na moim było po 0.7 na głowę i jeszcze zostało. Grunt to dobry "podczaszy", taki co to umie sam wypić, opić tych co opici być powinni (żeby innym w zabawie nie przeszkadzali, tylko grzecznie powpadali pod stoły, tak żeby ich oko nie widziało, ani ucho nie słyszało) i pomóc w dobrej zabawie tym którzy nie chcą się opić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki "podczaszy" to chyba skarb.

      Makroman, a te 0,7 to z poprawinami czy bez? :)

      Usuń
  3. Nie taki rzadki, u mnie w rodzinie to przynajmniej dwóch na każde pokolenie.

    Z poprawinami - tyle że liczone z dziećmi i staruszkami. Opoje dostały końskie dawki i padły, a reszta bawiła się przy drinkach i od czasu do czasu toastach. Fakt że osobno liczyłem wódkę na prezenty, poszło sporo przy bramach i na odchodnym, ale tylko tym co nie mieli być na poprawinach.
    ostatnio żeniło się dwóch szwagrów i szwagierka za maż wychodziła - wierzcie lub nie - zdecydowanie większe branie miało piwo, zwłaszcza letnią porą - polecam rozważenie tej opcji, do piwa też inne zakąski, bardziej pikantne mniej tłuste, będzie zdrowiej i zdecydowanie taniej, u szwagierki było praktycznie tylko piwo i zabawa skończyła się dopiero gdy na pierwszą mszę dzwony w kościele biły.
    Opojom można podać piwa z nurkiem z dedykacją "tylko dla twardzieli" - padną szybko i na weselu będzie spokój.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :) A kto będzie się wydurniał do kamery? :)

      Z piwem - rozważę, gdy będę planować swoje. 0,7 na głowę przy liczeniu niepijących to jest chyba najrozsądniejsza opcja. A ja, wiadomo, zamierzam poić się wtedy przez całą zabawę najlepszym szampanem.

      dzięki za podzielenie się doświadczeniem :)

      Usuń

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.