Zaczęło się błaho. W Lany Poniedziałek miałam współprowadzić swoją audycję w akademickiej radiostacji. Tematyka: piosenki związane z wodą. Jak to w mediach studenckich, które nie są wyspecjalizowane w konkretnej dziedzinie i trzeba czepiać się pierdół (tu Dzień Szminki, tam Dzień Ping-Ponga, tu Dzień Policjanta, tam Dzień bez Stanika).
Wpisuję profesjonalnie:
I w jednym z linków pierwszą odpowiedzią jest:
Niestety, bez obejrzenia tego teledysku pewnie nie poczujecie klimatu posta. Proszę, kliknijcie.
Pierwszy raz świadomie spojrzałam na country. I oglądając ten teledysk, pomyślałam: to jest moje dzieciństwo. Nie dosłownie - po lokalnej rzeczce nie ciągnęła mnie motorówka. Ale ta wolność... Tylko tutaj.
Nie ma niczego, co stopowałoby duszę.
Nie sądzę, że zaznasz jej po prostu mieszkając na wsi. Trzeba się z nią zaprzyjaźnić. Leżeć w trawie, a jeśli trzeba - wieczorem na gorącym po całym dniu asfalcie, kąpać się w rzece nie zważając na to, że jej odcień jest lekko brunatny, uciekać przed szczekającym psem, biegać, zjeżdżać na rowerze lub rolkach na zabój z wysokiej góry, spać przy ognisku, sikać w krzakach, mówić "dzień dobry" każdemu przechodniowi, nawet jeśli jego twarz widzi się po raz pierwszy, chodzić na wiejskie zabawy - chlać i wydurniać się, chodzić do kościoła, chować się w kopkach siana, włazić na drzewa, zbierać truskawki i maliny, włamywać się na budowy, zaglądać przez okna opuszczonych domów i chodzić koło domu w majtkach.
Czy ktoś z Was czuje ten klimat? Macie doświadczenia związane z wolnością, jaką daje wieś?
-----
Wydaje mi się, że za dużo blablam o wsi. Następnym razem spróbuję czegoś luźno powiązanego. Ciekawego.
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.
mam...
OdpowiedzUsuń