sobota, 5 kwietnia 2014

Na podkarpackiej wsi nie ma co robić...

Pisałam już gdzieś, że denerwuje mnie emigracja zarobkowa. Zamiast wykrzesania z siebie choć odrobiny kreatywności i zapału do pracy, ludzie wyjeżdżają, bo "gdzie indziej o pracę łatwiej, można zarobić trzy razy tyle i w ogóle". Światłe dusze nie mają odwagi, aby rozpocząć własne działanie, pokazać się gdzieś, zapukać do drzwi, a gdy nie przyniesie to skutku - do okna. Większość wyjeżdża, żeby wykształcić się, a potem pracować w wielkomiejskich korporacjach. I o ile tę pierwszą opcję rozumiem, nie mogę pojąć, dlaczego ludzie nie przywożą kapitału z powrotem.


-----

Na marginesie, denerwuje mnie jeszcze jedno. Po co ludzie budują domy, w których jest tak dużo miejsca? Wiele parek z jednym lub dwoma dziećmi zajmuje ostatnie wolne na podkarpackich wsiach parcele, aby sobie postawić dom piętrowy, pięciopokojowy. Prawdopodobnie jestem dziwna po prostu przyzwyczajona do życia na mniejszym, pełnym ludzi metrażu, gdzie stałe interakcje są na porządku dziennym. W takich przestrzennych domach mieszkają później dwie osoby, podczas gdy reszta członków rodziny wyprowadziła się do miasta. To smutne. Takie czasy - gdy zamiast ROBIĆ, żeby było lepiej, szuka się tego "lepiej", zrobionego gdzie indziej.

-----

O czym miałam pisać? Już wiem. Że tu nie ma co robić.

Bullshit.

Podkrośnieńskie wsi nie są może pełne rozrywek. Od czego jednak Krosno, gdzie można pojechać samochodem, autobusem, busem lub na stopa? Są prelekcje podróżnicze (50% uczestników to emeryci), DKF-y (to samo), spektakle, koncerty - nie wszystkie na jedno kopyto. Ludziom po prostu nie chce się wychodzić. Zimą już w okolicach 19 rynek jest pusty, a przecież jest tak, kuźwa, bajkowo.

Przepraszam, zdjęcie nie oddaje uroku.

Na rynku Herbaciarnia, Ferment. Nikt nie broni ruszyć tyłka do Rzeszowa w poszukiwaniu większej liczby atrakcji. Studiując tam przez trzy lata, wychodziłam prawie każdego wieczoru - a do baru czy na imprezę wcale nie tak często.

Przeważnie, gdy ktoś mówi, że "tutaj nie ma co robić", zapewne nie wie, co tu można robić, bo nie chce mu się sprawdzić. I ta zasada prawdziwa jest w przypadku większości narzekaczy.

Z jakimi fajnymi ludźmi można tu się spotkać! Co rusz ktoś do mnie pisze na CS'ie, że chciałby odwiedzić Krosno.

Broń Boże, nie jestem przeciwna ruszaniu się z miejsca. Kocham jeździć, często (dowód). Ale głos wewnętrzny szepcze: "Tu jest dom". A ja od razu się zastanawiam, co mogę zrobić, by żyło mi się tutaj jak najlepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.