Naturę niewątpliwie mam destrukcyjną, a jej rozwojowi sprzyjają pewne okoliczności.
1. Dziecko
2. Praca w domu
3. Ambicje jak stąd do nieba
4. Samo(i innych niestety)dyscyplina
5. Liczne pasje
-----
Znacie to? To prosta droga do zajechania, nawet Skorpion wysiądzie.
//Słyszeliście o zmianie znaków zodiaku? Mało co mnie wnerwia, ale to...
Dlatego od czasu do czasu muszę się ratować. Jak?
1. Dziecko
2. Praca w domu
3. Ambicje jak stąd do nieba
4. Samo(i innych niestety)dyscyplina
5. Liczne pasje
-----
Nie narzekam. Mogę tyrać przez cały dzień z uśmiechem na ustach, bo energii mam aż nadto. Lubię się ruszać, wychodzić z domu, to biegam za K albo ją gdzieś wywożę.; lubię gotować, to gotuję niekiedy dwa obiady; lubię pisać - wiadomo, piszę rano, popołudniu i wieczorem; lubię prać, sprzątać, czytać, remontować, kupować i wiele innych rzeczy. (Jedyne co mi przychodzi do głowy, to nie lubię marnować czasu, co po urodzeniu dziecka jest dla mnie grzechem śmiertelnym).
Znacie to? To prosta droga do zajechania, nawet Skorpion wysiądzie.
//Słyszeliście o zmianie znaków zodiaku? Mało co mnie wnerwia, ale to...
Dlatego od czasu do czasu muszę się ratować. Jak?
1. Oddychaniem. To sposób najbardziej naturalny - gdy chcesz się uspokoić, oddychasz głęboko. By odzyskać harmonię w życiu, poświęć codziennie kilka minut na oddychanie. Połóż się na płaskim podłożu, na brzuchu połóż średniej ciężkości książkę i oddychaj jak najgłębiej, unosząc ją przy wdechu. Szybko załapiesz, o co chodzi. Uwaga! Grozi zaśnięciem.
źródło: https://nerwicapokonalem.wordpress.com/oddychanie-przeponowe/ |
2. Melisą. Przed spaniem albo w ciągu dnia, wypitą choćby zimną. (Która matka pije ciepłe? Założę się, że cappuccino, które tu sobie zaraz przyniosę, skończy pewnie w zlewie, bo K. się obudzi). Melisa robi takie ciepło w sercu i odgania kołatanie. Jak wypiłeś melisę, to przecież MUSISZ zasnąć.
3. Magnezem lub żelazem. Już znam mój organizm na tyle, że wiem, kiedy czego brakuje. Żelaza: ogólna słabość, pojawiające się przed oczami niebieskie kropki. Magnezu: kołatanie serca, mrowienie w kończynach dolnym, drżące ręce. Jak by to powiedziała Brodka, "wygodnickie lęki". Fajna piosenka mi się skojarzyła, obczajcie:
4. Świadomością chwili. Ostatnio popularne pod nazwą treningu uważności. Chcesz spróbować teraz? Ok. Pomyśl sobie: "oho, czuję, że jestem. Czytam fajny post na blogu i jest fajnie". Najmilej łapać chwile niecodzienne. Moje ostatnie (z tego tygodnia): zapach lasu, lody miętowe z czekoladą i kokosowe, leżenie na nowym ogromnym łóżku, opalanie się w piaskownicy gdy K. spokojnie się bawi, smak zupy z cukinii... Z jednego dnia nałapać można mnóstwo, a potem wyciągać na rozweselenie jak dżem ze słoika. Pisałam kiedyś o łapaniu chwil.
5. Filmem lub serialem. Jak mnie wciągnie, to nie ma zmiłuj, robota idzie w las. I dobrze, od czasu do czasu "Top Model" czy "Voice of Poland" są wybawieniem narastającej frustracji. Nie ma to jak niezobowiązująca rozrywka.
6. Wychodnym. Kilka godzin na zakupach lub pogaduchach ma podobną moc.
Łapka w górę, jeśli na własnej skórze odczuwacie, że nie trzeba pracować w korpo, by się zajechać. Jakie są Wasze doświadczenia?