Najlepsze swojskie - tak mówio.

-----

A swojskie na wsi swobodnej, wsi wesołej.
Tylko co?
W mojej lodówce mleko nie bezpośrednio od krowy, ale z krową na woreczku.
Masło w złotku, twarożek w folijce.

//Dobra, przyznaję. Twaróg był swojski, masło też (choć nie nadawało się na kanapkę), ale teraz nie ma, bo krowa, u której kupowaliśmy, się cieli. Przechodzi proces wydawania na świat potomstwa, o.

Woda w butelce. Nie ryzykowałabym picia z kranu, aczkolwiek wielu nic nie jest. Ze studni - woda dzieciństwa, zatrważająco zimna, choć dziś trochę obawiam się tego, co w niej pływa. Widzicie, co strach przed bakteriami XXI wieku robi z wsią?!

Jaja swoje! A raczej babcine. Różnice między takimi a sklepowymi widać na pierwszy rzut oka.

Swoje, a jakże! A fotkę robiła jeszcze różowa Nokia Asha z klawiaturą qwerty.
Truskawki swoje, maliny swoje, czereśnie swoje - zarąbiste. Właściwie to chyba nigdy nie jadłam nieswojskich. Nie mam porównania.

Ziemniaki swoje, choć powoli przestają być. Bo komu się chce? Zwierzęta wyprzedane lub umartwione, dla ludzi wystarczy aż nadto. Nawet starsze, przywiązane w borynowski sposób do ziemi pokolenia widzą, że szkoda zachodu.

Buraki -||-
Marchew -||-
Sałata -||-

Jak jest z kontrowersyjnym mięsem? Od dziecka jem tylko sklepowe, bo nawet babcine kury dożywają późnej starości i kończą we wspólnej mogile.

Do obyczaju należy jednak u wielu kupowanie utuczonej świni, a następnie zawożenie jej do rzeźnika. Wynik? Wypełniona mięsem zamrażara w suterynie. Bleh.

Zdarza się nam pędzić bimber, zrobić wino lub nalewkę.

Chleby częściej pieką w mieście.

A ilość chemii równa tu i tu.

-----

Lubicie swojskie? A co konkretnie?
Byle nie ciepłe mleko prosto od krowy, fuj...


author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.