Ostatnio czytam WYŁĄCZNIE blogi
parentingowe. Niektóre tak żenujące, że wstyd się przyznawać.
Tu parentingu nie będzie, bo na dzieciach się nie znam, tylko na
swoich.
Widzę Zapipidopustkowie w zupełnie
nowy sposób. Rok temu postrzegałam je, mimo wszystko, jako
Zadupiewie. Dziś to kraina mlekiem i miodem płynąca.
//Miodem nie. Miód to silny alergen,
nie wolno!
Idąc dalej tym tropem, należałoby do
śmieci wyrzucić wszystkie teorie na temat tego, gdzie lepiej.
Lepiej robi się, gdy dom się wypełni.
Ukazały mi się inne perspektywy. Co
tam komunikacja do miasta, sieciówka za płotem, ruch uliczny na
całego, skoro priorytety to: świeże powietrze, spokój na
ścieżkach i zazierające do gondoli słońce. (Tak, mieszkam w
Wenecji i pływam gondolą, hje hje).
Zmieniły się też obiekty wkurwu. Top
lista na listopad:
- Psy, które alergię na żółty kolor objawiają silnym ujadaniem.
- Motocykliści.
- Traktorzyści.
Panowie trąbiący, nie zapomniałam o
was, choć spadliście w notowaniu oczko w dół.
Nie wkurwiam się jednak często, gdyż
spacerowanie po wsi to teraz sama przyjemność. Dzieci zaczęły
mówić mi „dzień dobry”, a starsze panie i panowie gawędzić o
głupotach. Niektórzy pochwalają pomysł hartowania („Trzeba,
trzeba”), inni wyrażają delikatną obawę („Temu dzieciątku to
nie zimno?”), pozostali w liczbie nikłej nie ukrywają zmartwienia
(„Zmrozisz ją!”). W końcu na polu tylko 10 stopni.
Wyszło szydło z worka, ludzie są
zacofane. Tyle się teraz mówi o równości, walczy nawet okutana
Malala z Dzikiego Wschodu, a w nerkach Europy na słowo „dziewczynka”
słyszę: też bedzie. I to od kogo? Od ojca pięciu córek.
-----
public aktualizacja_toplisty
{
toplista(3) = „3. Myszy w elewacji
drewnianej”;
}
Gryzonie chrupią i drapią w kluczowym
momencie zapadania w twardy sen.
Oczywiście nie w mój, pal licho mój.
-----
Na allegro przeglądam śpioszki, na szmatkach szukam śpioszków, składam, piorę, oszczędzam sobie prasowanie czego? Śpioszków. Znam różnicę między body, pajacykiem a rampersem. Skoki rozwojowe jeszcze nie minęły, a już przygotowuję się psychicznie na bunt dwulatka. Zmęczenie, rutyna, a mimo to częściej się śmieję. Płacz, krzyk i brudne pampersy, ale jestem w raju. A najważniejsze...
Stałam się lwicą jak mój mały Lewek.
Nie taki mały, nie taki Lewek. |
-----
Prawda, że wszystko się zmieniło?
nie lewek a krówka :P
OdpowiedzUsuń"blogi parentingowe" - potworek językowy...
OdpowiedzUsuńNa temat dzieciaków nigdy niczego nie czytałem - spokojnie wystarczy własny zdrowy rozum - (dobrych rad zresztą tez nie słucham).
Przy pojawieniu się dziecka pojawia się tyle "dobrych rad", co nigdy w życiu...
Usuń