wtorek, 29 marca 2016

Dzieje się na Zapipido - III

02.03.

Demolka. Trzeba zburzyć stare, żeby powstało nowe - czy jakoś tak. Zmiany.

//Mniej enigmatycznie. Popraw się, bitch!

Śnieżyczki ciągle w pąkach, co rano przysypywane śniegiem. Huhuha, zima zła, popołudniu ucieka. Na rzecz plusowych temperatur. Słychać już "wio, kurwa, wio" i przeraźliwy koci pisk. Kotka zamknięta, wystawia się na parapecie boiska niczym pani zachęcająca do skorzystania z usług klubu w dzielnicy czerwonych latarni. Tyle że do boiska nikt kocura nie wpuści. Wieje.

06.03.

Wieje. Pierwsze promienie słońca ładują witaminą D. Leżymy w kojcu, K. ślini się na mnie. Najpiękniejszy krajobraz świata.

Spacerujemy, obserwujemy dzieci wracające ze szkoły, kilkuletnie. "Madzia, chyba Cię powaliło!". Też tak mówiłam w takim wieku, ale postanawiam sobie, że K. będzie grzeczna, kulturalna, taktowna. To odruch. Dobrze wiem, że wolę, by była stanowcza, spontaniczna, miała własne zdanie, więc i tę granicę grzeczności w poszukiwaniu balansu przekroczy. Już teraz wpuściłabym ją w tornado, byleby miała frajdę (btw. wiecie, że Frajda to żydowskie imię?). To porównanie do życia pełnią, nie samodestrukcji.

Frajda K. Podoba mi się. W tym zdaniu miałam się do czegoś przyczepić, ale nie, naprawdę mi się podoba.

15.03.

Bloody hell, głodna jestem. Idę coś zjeść.

[20 minut]

Oho, K. wstaje. Nara!

[3 godziny]

3cia godzina niedźwiedź łapie, hehe. Racja, chodzę po domu i podśpiewuję "a kiedy dzień nadchodzi, dzień nadchodzi", ale mózgu mi jeszcze nie zlasowało. Staram się traktować K. poważnie i tłumaczyć jej różnice między największymi religiami monoteistycznymi, żebym nie zgłupiała do reszty. Na polu towarzyskim lekka bida, wszystko przez remonty.

//Wiedzieliście, że w piosence "Idziemy na jagody" jest fragment:

"Pójdziem na jagódki ,wysmarujem bródki
do kosza połowę a resztę na głowę
trochę sobie zjemy, się wysmarujemy
zatańczymy, nowy taniec jagodowy."


Na, srsly, głowę? Potem dziecko przyjdzie z włosami w jagodach. Wiem, bo odgrywałam scenki z "Kajtka bez majtek". Byłam Wojtkiem.

Zima, może będą w końcu białe święta?
Spowszedniało mi.

21.03.

Trzeci dzień tkwię w marazmie, staram się wygrzebać. W przerwie od pisania piszę tu - tam o tym, skąd się wziął język. Wiecie, że język plemienia Bantu, zamieszkującego Górę Kilimandżaro, miał 14 czasów i około 20 odmian rzeczownika? Whatever, polski język jest tak piękny, że nie zamieniłabym go na żaden inny. To mi przypomina, że czas na kolejne "Zapipido o słowie".

To kolejny argument, który skutecznie chroni mnie przed emigracją. Nie cykl postów, język. Czymże jestem bez języka? Wiecie, nie chodzi o patriotyzm, gdybym umiała pisać po angielsku tak, jak po polsku, już klepałabym w klawiaturę bez "ł" i "ó". Uważam, że by pisać pięknie, trzeba w języku się wychować, żyć, chłonąć. Poza tym (pytanie do filologów, proszę o szczerą odpowiedź), czy angielski daje możliwość takich słownych manewrów? Thought so.

Zaklepałam bilety. I "o ile nie rozdziobią nas kruki i gile", "mamy spore szanse" lecieć w maju na południe. Oczywiście, że się boję. Swojego strachu tylko, bo K. będzie zachwycona.

29.03

Czymże jest chrzest, kościół? Kimże ksiądz? Te pytania powracają do mnie okolicznościowo. Jak człowiek śmiał Boga zamknąć, zaszufladkować, przypisać mu słowa i cele?

Czuję Boga, naprawdę. Ale czy czuję naprawdę? Bo ten, co się wysadza, też czuje, tego samego. Czy każdy spośród tych brodatych tysięcy to obłąkany? Na pewno sprany. I mój Bóg jest lepszy, bo namawia mnie do doceniania życia, a ich gorszy, bo chce to życie niszczyć? Jak mogę wywyższać mojego Boga nad jego? Koegzystować i trzymać kciuki, żeby nie mnie pierdolnęło. Bez sensu.

Za tydzień będę wyglądać inaczej, bardziej pogodnie.
Z tyłu głowy kontr-myśli: "wysadzane lotniska" a "nie spełniaj życzeń terrorystów".


-----

A co w Twoim marcu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.