wtorek, 24 czerwca 2014

Emigracjo, nie wydrzesz mnie stąd!

Beznadziejne są te moje ideały. Tylko czekam, aż mnie ugryzą w dupę.

-----

Londyn to dla wielu Ziemia Obiecana. Nie taka, na której nie trzeba nic robić, a znikąd spływa wodospad darów. To Ziemia Obiecana, na której za ciężką pracę otrzymuję się godziwą zapłatę. Z tym, że to nie twoja ziemia, a zapłata godziwa jest jak na polskie warunki, nie angielskie.
Still.

//Wiecie, na czym polega magia Londynu? Dzięki temu, że tam jest wszystko, każdy czuje się jak w domu. Pracownik czy turysta. Jest tylko jedno ale: gdy coś jest wszystkim, staje się nijakie. Dusza Londynu zakopana jest głęboko pod warstwami wielokulturowości. Do odkrycia jej za niedługo potrzeba będzie archeologów.

Londyn małomiasteczkowy, choć strefa jeszcze 2ga.
Rozumiem tych, którzy uciekają przez zagrożeniem życia. Uważam jednak, że tam, gdzie jest pokój, można kombinować. Słychać w krośnieńskim: nie ma pracy w tym zawodzie. Nie ma pracy dla nikogo prócz hutników, magazynierów i osób z niepełnosprawnością. A gdyby każdy, kto wyjechał, użył kreatywności? Mówią mi: nie każdy jest na tyle ogarnięty, żeby zakładać firmę. Racja. Wydaje mi się jednak, że kreatywność, chęć tworzenia, to u człowieka cecha podobna do chęci przetrwania. Co ją zagłuszyło? System edukacji? Kościół? Państwo?

Pomyślcie, zróbcie analizy, róbcie to, co kochacie, nie przesadzajcie, a z pewnością wszystko się wyprostuje. Z głodu nie umrzecie, a po co komu konsumpcjonizm? Doceniajcie małe przyjemności miast spełniania sztucznych potrzeb!

Londyńska ulica. Każdy skądś przyjechał.
Rozumiem tych, którzy uciekają przed złą sytuacją rodzinną - pełno tu takich. Wydaje mi się jednak, że pospieszna ewakuacja (podczas gdy to nie oni powinni uciekać) nie zagłuszy nigdy wewnętrznego niepokoju. Sprawa pozostanie nierozwiązana, a prawdą jest, że człowiek pogodzony sam ze sobą odnajdzie się w każdym miejscu na Ziemi.

Rozumiem tych, którzy wyjeżdżają na kilka lat - do pracy lub na studia. Aczkolwiek uważam konserwatywnie, że po tym czasie nadchodzi okres spłaty na rzecz małej ojczyzny. Upomina się to dziwne, pradawne przywiązanie człowieka do "ziemi". Gdyby Biedroń zdecydował się częściej przebywać w okolicach Krosna, może Podkarpacie byłoby dziś bardziej tolerancyjne. Gdyby Smarzowski - może większej liczbie osób zależałoby na oglądaniu wartościowego kina.
Nie chcę nikogo przywiązać! Sama uwielbiam być w rozjazdach. Gdyby jednak większość próbowała w małą ojczyznę wpakować swój potencjał, może nie byłoby centrali i peryferiów. Miejsc, gdzie warto jechać dla miliona powodów i takich, których nikt nie odwiedza.

Wiem, determinizm geograficzny nie jest fair, to wynik rzutów kostką przez Absolut. Żyjemy - coś za coś.

-----

Powiedzcie mi: też skończycie zagranicą? Chcecie? Musicie? Czy u nas jest beznadziejnie? Jeśli tak, to kto o tym decyduje?

6 komentarzy:

  1. Poczułam potrzebę wypowiedzenia się, mam nadzieję, że dobrze odebrałam Twój tekst, jeżeli nie popraw mnie proszę. W pewnym stopniu mogę się z Tobą zgodzić, że będąc kreatywnym można "sensownie" żyć na wsi czy w małym miasteczku spełniając się i mając co do garnka włożyć (przykład naszej "krajanki" Zuzi Górskiej). Ale tak na prawdę bardzo niewiele jest takich osób, bo o ile spełniać się można to utrzymać się za to może co któraś osoba. Pewnie, nie ma rzeczy niemożliwych i jak się czegoś chce to się to osiąga. Niestety, moim zdaniem, polski rynek pracy jest przeładowany, firm prywatnych, "hand-madeowych" też jest od groma, a przeciętny pracodawca ofiaruje pensję w przedziale od 3 do 8, w porywach 10 zł za godzinę. Mamy wyzysk pracowników, których najchętniej zatrudniano by na bezpłatne staże. Nie wiem, co jest tego przyczyną, wiem natomiast, że mając wizję i ofertę pracy za granicą, której często średnia jest 3x wyższa niż u nas, nie wahałabym się ani na chwilę wyjechać. Bo zostawać w Polsce dlatego, że jest Polską nie ma według mnie najmniejszego sensu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że dobrze odebrałaś. :) Wiem, że snuję tutaj trochę utopijne wizje, do których większość z pewnością się nie zastosuje. Racja, jak się chce, to się osiągnie - szkoda, że niewiele osób chce naprawdę i poddaje się po pierwszym upadku. Lub po prostu stawia na wygodę - ale tu znowu każdy ma prawo do wygody, jeśli tylko zapragnie. Z wyzyskiem pracowników zgadzam się, a wydaje mi się, że jest dlatego, że ludzie na niego pozwalają. Pracują za głodowe stawki, bo nikt nie wskaże im innego wyjścia, a nie każdy z wychowaniem przejmuje ambicję i szerokie perspektywy. Logiką pojmuję, że wielu ludzi chciałoby podjąć opłacającą się pracę zagranicą. Tylko po prostu smutno mi, że w mniejszych miastach ten potencjał, który jest w ludziach, może zanikać. A gdybyś wyjechała - tęskniłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też nie jest to przyjemna myśl, mimo że może mogłam tak zabrzmieć. Przykre jest, że nasz kraj mimo wszystko nie stara się zatrzymać mieszkańców w swoich granicach. Jednak niestety fakty dnia codziennego stawiają wiele osób w sytuacji, gdzie jedynym wyjściem jest albo praca za głodowe stawki, bo nie wystarcza im do pierwszego - co jest straszne, albo wyjazd. To wszystko nie zmierza wcale ku lepszemu, co mnie przeraża. A co do rozłąk - jak myślę o tym, że za tydzień już wszystkie będziemy w różnych miejscach już tak na długo, to jest mi niesamowicie smutno :(

      Usuń
    2. Tak sobie myślę... Maria Peszek w zeszłym roku nagrała płytę o polskości. Sama długo zastanawiała się, czym jest dla niej Polska. Czy gdyby przyszło oddać za nią życie, to by to zrobiła? Doszła do wniosku, że nie. Pewnie podzieliłabym jej zdanie. Tyle że w szkołach od najmłodszych lat "tłucze się" miłość do ojczyzny - bezwarunkową, jak to miłość. Martyrologia, patriotyzm... Uwierzyłam w to. //to takie trochę na boku.
      też mi smutno, że będziecie w różnych miejscach - tak to miałam was w dwupaku :)

      Usuń
  3. W Londynie założenie firmy trwa dwa dni w Krośnie... trzy miesiące i kosztuje krocie... co zabija kreatywność? Głupota urzędactwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, to jeden z zabójców. Jak w urzędach i instytucjach - nie dość, że wszystko w systemie, to jeszcze na papierze w kilku kopiach.

      Usuń

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.