poniedziałek, 16 maja 2016

Laf w kotwice koszuli #2

fot.: gratisography.com
Stanęli przed metalowymi drzwiami, prowadzącymi na podwórze kamienicy.
- Hiii – powiedział Bara no Nihongo, zawstydzony, tym razem dlatego, że jego język nie potrafił wykonać r-kombinacji. Nie jest głuchy, zna różnicę między głoską dźwięczną i bezdźwięczną.
Wyglądali jak rycerze przed wejściem do zamku pełnego wroga. Czuli się jak eksplorerzy.
- Wchodzimy – orzekł Seber z bondowską miną. Drzwi zaskrzypiały, buty w połączeniu z kamiennymi płytkami wydały stukot i znaleźli się na ciemnym podwórzu. Nie jaśniało żadne okno, żadna lampa.
 - Bogaty kitajec, mówisz, Seber? - to Rybaś – Spodziewałem się raczej Sheratonu.
 - Karolku, nic się nie bój. Gdybyś choć trochę znał się na kulturach świata, wiedziałbyś, że Japończycy to świry i w podróży chcą posmakować brudnej rzeczywistości autochtonów. Oczywiście tylko pozornie. Słyszeliście o syndromie paryskim? Gdyby mieli mieszkać w tych dziurach, sfiksowaliby do reszty. Idę o zakład, że to fasada, a te mieszkanka mają odpicowane kible, a na komodach stoi chińska porcelana.
Nikt nie odważył się zaprzeczyć. Onieśmieleni nową wiedzą, pomyśleli, że Seber może mieć rację. Po kamiennych schodach weszli na górę.
Chłód kamienicy kontrastował z ciepłem wieczora. Różany Japończyk pociągnął za sznurek typu spłuczka toaletowa i chłopców poraziło. Nie światło, a wnętrze.
- Racja, Seber. Na bogato.
W niewielkim pokoiku odnalazłby się Spartanin. Mógłby nawet powiedzieć, że łóżko dla niego za twarde. Metalowe pręty pospawane niedbale, na nich materac grubości marynarki Antka złożonej na czworo. Zwisająca na chyboczącym się kablu żarówka, miednica na podłodze, bez krzesła i lustra.
- How much you pay?
 - Room tausend five day.
 - Tysiaka, na brodę mojej ciotki.
 - Czy on ochujał?
Doggu leżał na wysłużonym materacu, uniósł głowę i półśpiąc, warknął.
 - My doggu, inu-chan.
 - To kobieta, panowie – powiedział Seber swoim mądralińskim tonem. Jak się tym zaopiekować, nie wiemy. Lafciu, zgodziłeś się wziąć pieska, więc negocjuj.
Bara no Nihongo stał przed Lafem, walcząc. Starał się popatrzeć mu w oczy, przezwyciężyć kulturę. Wskazał ręką psa i głos załamał mu się, zanim zaczął mówić na powrót. Rola na piątkę, choć naprawdę szkoda było mu inu, którą zabierał na spacery po Tokio. Powoli podszedł do niej, jak zawsze dał rękę do powąchania, pogłaskał po krągłej główce, po czym sięgnął pod łóżko, do walizki. Wyciągnął kolorowe wstążki. Wybrał tę w różowo-białe paski i obwiązał kosmyk sterczącej na głowie sierści.
- My rabu – powiedział, patrząc psu w punkt między oczami. Strzeżonego duchy strzegą.
 - Co to jest rabu? - zapytał Laf nieświadomie.
 - Love – odpowiedział Seber.
- Kruca fiks. Ile bierzemy z tym piesem?
 - A ile kosztuje kuracja przeciwpchelna? Przelot zwierzęcia do Japonii? Jedzenie masz, będziesz jej dawał resztki z obiadu. Mała jest, wiele nie zeżre.
 - Nie ma mowy. Sam się nie zabieram za to. Pies będzie po tygodniu u każdego. Najpierw tydzień u nas, potem u Sebera, u Rybasia i u Krzysia. Zrozumiano? Nie mamy warunków. - spojrzał na Antka. Wiedział, że nie ma nic przeciwko.
 - Zgoda. Każdy po tygodniu, każdy po dwie stówy.
 - Seber, to jest kupa kasy. Myślisz, że ten Japończyk tyle ma i mieszka w takich warunkach? - w końcu odezwał się Krzysiu, którego słodkie zamroczenie alkoholowe powoli opuszczało. Wystarczyło mu wypić jednego browara, by pogrążyć się w stanie cudownego uspokojenia umysłu. Pił rzadko, raz na miesiąc. Nie był już tak nieśmiały, jak kiedyś.
 - Jak ma na wstążki i takiego pieska, to ma i dla nas, nie bój nic. Poza tym kitajce są bardzo oszczędni.
 - Ta, i nie znoszą takiego syfu... OK, Japan man. We take care of your dog. We need money for eating.
 - Moni? Itin?
Laf przetarł kciuk o palce wskazujący i środkowy, po czym, trzymając niby-łyżkę, uniósł kilkakrotnie rękę ku ustom.
- Psy tak nie jedzą, Laf - spostrzegawczo odezwał się Rybaś.
- Zrozumie.

-----

Laf w kotwice koszuli #1

2 komentarze:

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.