poniedziałek, 15 lutego 2016

Zapipido o słowie: Taka Sobie Matka

Czapka z głowy, wszyscy.

-----



Nie wiem, co napisać. Co bym nie napisała, wypadnę mizernie, zatem z tą chwilą przestaję się silić. Post pójdzie surowy, bez korekty. Tak, jakbym z bajpasem porwała się na sprint.

Taka Sobie Matka zachwyciła mnie. Najpierw prezencją słów, potem bijącą z nich mądrością. Taką stateczną (póki co, nie zgadzam się tylko w jednej kwestii), skalno-silną.

Nie jest taka sobie, nie jest typową matką. Blog też nie parentingowy - czy miał być? - tylko o ludziach i słowach. Kompozycjach tak pięknych, bo prawdziwych i vice versa, że mój zachwyt jest niemy.

//Piszę teraz na siłę, bo MUSZĘ się z Wami tym blogiem podzielić.

Jeden z akapitów "o sobie":

TSM: środkiem. 13.02.2015
A to mój ulubiony z całego bloga:
Imago. 11.01.2016
Popłakałam się za pierwszym razem. Za drugim i trzecim. Teraz znów płaczę.

A to?
Obierki. 23.12.2015
To daje ulgę. Niesamowite poczucie, że najcenniejsze, co mam, czołga się na tym przewijaku w miśki. I mimo, że teraz mycie przypomina wrestling, a tym ręcznikiem bez problemu mogłabym co najwyżej obetrzeć sobie pot z czoła, to najpiękniejsze chwile.

TSM to królowa codzienności. Uświadamia najpierwotniejsze piękno stworzenia przy pomocy perfekcyjnych kompozycji. Nie poetyckich, nie wulgarnych. Prostolinijnych, ale nie prostych.

Kolejne ulubione:

Umyj ręce.
Smak dzieciństwa.

Jej najniższe loty ciągle wysokie.

Ale co najlepsze (najgorsze?) jej komentatorzy silą się, przetrawiwszy ten wielki styl, na zbudowanie z jego resztek inspirowanego komentarza. Piszą wiersze, stosują przeskok linii, inwersję wyrazów, patetyczne metafory, które może gdzie indziej byłyby dobre, nie tak niedoskonałe.

Że może ja też, pewnego dnia, ale czy jest sens, bo ja nie mam tak, może powinnam tym, co mam, już do końca.

Podsumowując:

Nie (tylko) dla matek. Dla niematek, nastolatek i starszych nastolatek, ba!, nawet dla panów profesorów i Zenków spod sklepu, którzy kiedyś lubili czytać, ale tylko klasyków - bo do szkoły - i łączyli przyjemne z pożytecznym. Polecam też dzieciom i podlotkom.

-----

Co sądzicie o realizacji tego cyklu? Czego Wam brakuje?
Przypominam: wprowadzenie do idei.

6 komentarzy:

  1. Hmm,chyba mam coś z TSM, ten środek, wydaje mi się jakby znajomy.
    Piękne te fragmenty

    OdpowiedzUsuń
  2. no cóż ojciec to jakoś inaczej odbiera - pewnie dlatego że jego więź z dziećmi nie na biologii i zmysłach się opiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to ojciec odbiera? opisz, proszę :) szczególnie w tych początkowych momentach, które dla wielu kobiet są mistyczne. :)

      Usuń
    2. Pierwsza myśl gdy zobaczyłem swojego pierwszego syna
      "kurwa, trochę jak oskórowany królik, tyle że królik tak nie ocieka"
      W tym czasie Marzenka tuliła go do piersi i mówiła "Boże jaki on piękny..."

      Facet do dziecka podchodzi zadaniowo, w tym nie ma mistyki - mistyka pojawia się przy dorastającym synu, gdy opieka biologiczna przestaje mieć znaczenie a w nim widzi się... swojego ojca, tak bardzo jest podobny do dziadka i pojawia się dręcząca myśl żeby wychować go tak aby jego dzieci nie mogły mieć do mnie pretensji... w sumie to też p[podejście zadaniowe - no cóż tacy są już mężczyźni. Dokładnie każdy temat rozpatrujemy w myśl maksymy "panowie jest robota do wykonania i padło właśnie na nas..."

      Usuń
    3. enigmatyczny komentarz mojego M.: każdy przeżywa inaczej

      Usuń

Kocham każde słowo.

author
Berenika Kochan
Mieszkam na Zapipidopustkowiu. Chcecie wiedzieć, gdzie to jest? Poczytajcie i domyślcie się. Poza tym interesuję się światem: krajami, językami, zwyczajami i dogadywaniem się na polu międzynarodowym. Ciekawie tu, nie powiem.